niedziela, 18 listopada 2012

Rozdział 18

Wchodząc wgłąb kuchni zobaczyłem przy blacie stała Doniya. Jak zawsze kolorowo ubrana i ze ślicznym makijażem. Miała do tego smykałkę nie powiem. Wyglądała przez kuchenne okno jakby czegoś szukając.
- Siema siostra.
Powiedziałem dość głośno opadając na krzesło stojące obok.
Nie zareagowała za bardzo więc głośno westchnąłem i wstałem żeby wyciągnąć coś do picia z Sięgnąłem  po puszkę coli otworzyłem ją wywołując głośne pstryknięcie.
- Jak z Niall'em .?
Jej głos wbił się w moje uszy. Odezwała się - w końcu. Odwróciła się w moja stronę, patrząc na mnie z takim zaangażowaniem i rozczarowaniem jednocześnie.
- Jutro ma operację.
Stwierdziłem, i szybko przyłożyłem puszkę do ust przechylając ją leciutko tym samym wywołując iż z małej dziurki wyleciał napój który dostał się do moich ust.
- Czemu nie jesteś z nim teraz .?
- Jestem u niego co dziennie ! Dzisiaj wychodzę.
Wstałem i z agresją wyszedłem z pomieszczenia. W sumie nie wiem czemu tak się zachowałem. Może miałem po prostu wszystkiego dosyć. Dosyć tych wszystkich plotek, fanów, stanu Niallera - wszystkiego. Nigdy taki nie byłem myślę że każdego wszystko może kiedyś przerosnąć prawda ?
Przygotowałem się do wyjścia i złapawszy bluzę wybiegłem z domu mijając się w drzwiach z mamą. Nic nie powiedziała... zresztą ja też nie.
Śnieg nadal leciutko prószył osadzając się na budynkach, ludziach... W końcu dotarłem do celu...
Jasno różowy olbrzymi dom z tarasem, paroma balkonami i innymi bajerami które mi nigdy nie były potrzebne.
Podszedłem nie pewnie do furtki i nacisnąłem odpowiedni przycisk który miał połączyć mnie z mieszkankami domu.
W domofonie usłyszałem znany mi głos rzuciłam szybkie " Otworzy wiesz kto". W moich uszach zabrzmiał sygnał po którym mogłem wejść na posesje. Gdy byłem już pod drzwiami wejściowymi wyżej wymienione otworzyła mi nie wysoka ciemno skóra dziewczyna. Burza wiśniowych włosów była jej charakterystyczną cechą wyglądu. Jak zwykle po domu jakieś luźne spodnie i koszulka.
- Choć
nawet się nie uśmiechnęła, była zajęta wiązaniem włosów w kucyk.
- Gdzie Pezz ?
- Jak zwykle u siebie.
Parsknęła a ja się uśmiechnąłem.
- Jade... dzięki że mnie wpuściłaś.
Ona nadal nie posłała mi ani jednego małego uśmiechu. Po krętych schodach wszedłem na górę podszedłem do jasno brązowych drzwi i jak do siebie wszedłem. Pokój był o dziwo pusty, nikogo tam nie było. Jasno pomarańczowe ściany z podpisami znajomych. Przez chwilę przystanąłem przy moim podpisie. "Zayn, kocham Cię mała, Zerrie 4ever !"
Wtedy dopiero zobaczyłem że nas związek... że ja go zniszczyłem nic nie zrobiłem żeby choć trochę w naszym związku było chemii.
- Co ty tu robisz ?
Usłyszałem jej aksamitny głos. Obijał się o moje uszy. Spojrzałem na nią. Wyglądała jak zwykle ślicznie. Blond włoski w każdą stronę za duża koszulka i krótkie szorty.
- Hej
Dopiero po paru sekundach zorientowałem się że nie odpowiedziałam na zadane pytanie.
- Chciałem pogadać
dodałem szybko, ona patrzyła na mnie z taką odrazą jak kiedyś ja na nią.
- O czym ?
- Chyba o kim
Poprawiłem ją a ona usiadła na łóżku.
- Więc mów
Spojrzała na mnie a ja zacząłem się jąkać.
- Wiesz... z Niall'em jest źle... no i .... myślałem długo...
- Czy ty się denerwujesz ?!
Perrie zaczęła się śmiać.
- Nie śmiej się ze mnie !
- Bo co ?!
Zaczęliśmy się oboje śmiać, podbiegłem do niej i leżąc na niej zacząłem ją łaskotać. Śmiała się panicznie. Skończyliśmy i byliśmy w dziwnej pozycji... leżałem na niej i patrzyłem jej w oczy... Oby dwoje czuliśmy się lekko skrępowani. Wstałem i miałem chęć po prostu się odwrócić i wybiec,ale nachyliłem się
spojrzałem na jej usta, przybliżyłem moją twarz do jej i musnąłem nie pewnie jej malinowe wargi.
Spojrzała na mnie i szepnęła ciche "tęskniłam", "ja też" uśmiechnąłem się i jużpewnie biłem się w jej wargi. Moje ręce zaczęły błądzić po jej ciele...
___________________________________________
KOCHAM WAS ! <33
następny nie wiem kiedy jakoś jak będzie sporo wyświetleń ;3
Z dedykacją dla : Materia Prima. Międzynarodowy Festiwal Teatru Formy (czytać Oli) XD
haha <333
Trzymajcie się Xxx

wtorek, 6 listopada 2012

Rozdział 17

- Proszę
Złapałem jego bladą dłoń licząc na jakikolwiek gest z jego strony - na marne.
Często jego alternatywą na wszystko był uśmiech.... Teraz też się uśmiechał. Kochałem jego uśmiech - rząd białych ząbków przystrojone aparatem. Jego blady uśmiech...Blada twarzyczka... jedyne kolory na niej widniejący do radości. Nie rozumiałem tego. Czego się cieszył ?!, Teraz wiem czemu.
Dawało mu to siłę. Siłę na walkę... dla mnie dla chłopaków  dla rodziny, fanów, dla niego samego. Wiedział że jego życie jest wyjątkowe.
- Będzie ok ! Wieżę w to, też w to uwierz.
Cały czas się uśmiechał
- Wieże
- Nie prawda ukrywasz strach pod maską. Boisz się.
Jego uśmiech znikł., nie wiedziałem co czuję. Bałem się wiedzieć.
-Przestań, proszę
- Kocham Cię dupku
Uśmiechnął się a ja zrobiłem to samo.
- Wiem Niall, jutro operacja stresujesz się ?
Spojrzałem na kalendarz wiszący obok łóżka i znów na chłopaka.
- Wiem że się uda,wszystko będzie dobrze
Jego twarz nabrała kolorów.Uśmiechnąłem się na samą myśl że wyzdrowieje. Wszystko będzie jak dawniej.
Do pomieszczenia weszła główny lekarz.
- Witam Panie Horan jak się pan czuję ?
- Mogło być lepiej,ale jestem dobrej myśli !
Uśmiechnął się a lekarz odwzajemnił uśmiech.
- Do jutra nic nie jeść !, jedynie pić wodę.
- Jak to ?!
Zaczęliśmy si śmiać a Niall udawał przerażonego. Po chwili lekarz wyszedł a ja zacząłem zbierać swoje rzeczy, bluzę,fajki.... te najpotrzebniejsze.
- Już idziesz ?
Spytał z nadzieją.
- Muszę iść odebrać Safe ze szkoły.
Spuścił wzrok a ja podszedłem i musnąłem jego usta.
- Gdy jutro będziesz po operacji już będę przy tobie.
Posłałem mu ciepły uśmiech a on niechętnie zrobił to samo. Wyszedłem z białego pokoju i skierowałem się w stronę parkingu gdzie miał czekać na mnie Harry.
Jego czarne BMW już stało. Zdenerwowany Styles opierał się o jego maskę.
- I jak ?
- Powiedziałem że muszę pojechać po Safe... nie lubię go okłamywać.
Stwierdziłem wyjmując z kieszeni paczkę papierosów. Przyjaciel wyjął z kieszeni zapalniczkę i podał mi ją.
- Dzięki
- Niema problemu, to jedziemy teraz do Ciebie?, a wgl. Pezz o Ciebie pytała.
Zaciągnąłem się i czują uczucie drapania w gardle uśmiechnąłem się. Lekkie palenie,drapanie i duszenie... kocham to uczucie.
-Tak ? Pojadę dziś do niej... muszę się wyrwać od wszystkich problemów.
Na moje słowa Harry uśmiechnął się cwaniacko.
- Dj Malik powraca ?
Zaśmiał się a ja zrobiłem dokładnie to samo.
- Czas zabawy stary !
Wsiedliśmy do samochodu Styles'a i ruszyliśmy w stronę mojego domu.

-Dzięki... jutro o 17 tak ?
Upewniłem się a chłopak przytaknął, trzasnąłem drzwiami a Hazza odjechał z piskiem opon. Przeszedłem przez ogórek i otworzyłem drzwi swoimi kluczami. Nie bylem tu parę dni jak nie lepiej.Nie miałem pojęcia do dzieje się w sercu rodziny.
- Jest ktoś ?
Odpowiedziała mi cisza ,ale jednak wydawało mi się że ktoś krząta się po kuchni.
________________________________________
Czytasz - Komentujesz :*
15 kom nex <3
przepraszam że tak długo musieliście czekać <3xxx

http://historia-szczescia.blogspot.com/  <--- nowy rozdział jest też tu